Zaczęło się od kapitału paru tysięcy koron i handlu produktami rolnymi. Mariusz Wałach oraz jego dwaj młodsi bracia – Adam i Waldemar, mieszkańcy Bystrzycy na Zaolziu, zawsze mierzyli wysoko, jednak zakładając w 1990 roku swoje rodzinne przedsiębiorstwo, nie przypuszczali, że torują sobie drogę do… światowej sławy. Dziś ich firma „Walmark” nadaje ton rynkowi medykamentów w Europie Środkowej i Wschodniej, oni zaś cieszą się z tytułu Przedsiębiorców Roku 2010 w Republice Czeskiej. Mimo sukcesów zachowali naturalną skromność i idealizm. Nie zatracili patriotyzmu ani żarliwej religijności, w przywiązaniu do polskości i wartości ewangelickich dostrzegając źródło swoich osiągnięć. Poczuwają się zarazem do obowiązku działania na rzecz wspólnoty, do której przynależą. Są pod tym względem kontynuatorami rodzinnych tradycji.
Historia rodu Wałachów
Mariusz Wałach nie jest pierwszym przedstawicielem swojego rodu, które aktywnie uczestniczył w życiu regionu. Najstarszy znany Wałach, pradziadek braci – Andrzej, zapisał się w historii rodzinnej miejscowości jako osoba niezwykle zasłużona. Pomimo tego, że był tylko zwykłym rolnikiem, za jego sprawą bystrzyczanie mogli m.in. poznać kanon polskiej literatury – prowadził bowiem bibliotekę dla członków bystrzyckiego Kółka Rolniczego, które wcześniej sam założył. Biblioteka dysponowała m.in. pięcioma egzemplarzami „Pana Tadeusza”, o czym dzisiaj zaświadcza pozostawiony przez Andrzeja Wałacha, a pochodzący z 1889 r. „katalog” w postaci grubego zeszytu formatu A4. Andrzej Wałach był również inicjatorem powstania lokalnego „Ewangelicko-Chrześcijańskiego Związku Wstrzemięźliwości”. W zachowanej do dzisiaj księdze członkowskiej pierwszy zapis z 1895 r. należy właśnie do niego. Obydwa dokumenty opatrzone są zaczerpniętymi z Pisma Świętego cytatami. Andrzej Wałach założył także pierwszą spółdzielnię mleczarską na Śląsku Cieszyńskim oraz regionalną kasę banku Raiffeisen, którą prowadził przez 34 lata, aż do śmierci.
Jako aktywny działacz lokalnej Macierzy Szkolnej był orędownikiem budowy w Bystrzycy polskiej szkoły wydziałowej. Dziś na tablicy pamiątkowej poświęconej pamięci członków założycieli Polskiej Szkoły Podstawowej w Bystrzycy nazwisko Andrzeja Wałacha widnieje na trzecim miejscu – po ewangelickich księżach Franciszku Buchwałdku i Karolu Michejdzie. Ciekawostką jest, że w grudniu 1914 r. w rodzinnym domu Wałachów przez kilka dni odbywał rekonwalencencję sam marszałek Józef Piłsudski, lekko wtenczas ranny w wypadku samochodowym. (Jak wiadomo, w czasach pierwszej wojny światowej bywał on nad Olzą kilkakrotnie). Znacznie dłużej rezydował u Andrzeja Wałacha późniejszy marszałek Edward Śmigły-Rydz. Rolnik miał wielokrotnie rozmawiać zarówno z nim, jak i z samym Piłsudskim, w 1938 r. zaś Śmigły-Rydz powrócił do domu Andrzeja Wałacha wraz z Józefem Beckiem, by jeszcze raz podziękować za wyświadczoną wówczas przysługę Niestety, ówczesnego gospodarza już w nim nie zastał. Jest dla nas niesamowitym wzorem. To był rolnik, robotnik, pomolog, człowiek niesamowicie skromny, który całe życie poświęcił pracy dla innych. Niczego się nie dorobił, żył do końca swoich dni w takiej małej góralskiej chałupce, ale kiedy zmarł, to w kościele ksiądz powiedział, że zmarł człowiek, któremu Bystrzyca zawdzięcza dobrobyt… – wspomina swego pradziadka Mariusz Wałach.
Andrzej Wałach miał jedną córkę i dziewięciu synów. Jednym z nich był Jan, dziadek Mariusza Wałacha, weteran I wojny światowej, żołnierz Armii Hallera. Brat dziadka, Adam, brał udział w wyprawie kijowskiej podczas wojny polsko-bolszewickiej (Jan wracał wówczas do zdrowia po groźnym wypadku). Patrząc na moich przodków muszę przyznać, że polska sprawa nie była nigdy Wałachom obojętna – mówi Mariusz Wałach. Również rodzina ze strony matki zasłużyła się dla regionu i Polski. Dziadek przedsiębiorcy, Józef Rusz, był żołnierzem Armii Krajowej, działał w podziemnych sieciach wywiadowczych „Lido” i „Stragan” na Śląsku Cieszyńskim. Został zdradzony, aresztowany i skazany na śmierć w Auschwitz, ostatecznie cudem uniknął zgładzenia, by po wojnie przez 16 lat (1949-1964) sprawować funkcję wójta Bystrzycy. Urząd ten, jeszcze w okresie przedwojennym, pełnił także drugi obok wspominanego Andrzeja Wałacha pradziadek ze strony ojca, Paweł Mrózek. Rodzice Mariusza Wałacha, Karol i Anna są emerytowanymi nauczycielami Gimnazjum z Polskim Językiem Nauczania w Czeskim Cieszynie (dodatkowo ojciec uczył także w Średniej Szkole Rolniczej w tymże mieście).
Z Bystrzycy w świat
Sam Mariusz Wałach przyszedł na świat 1 stycznia 1962 r. jako drugi z czterech braci; obok wspomnianych Adama i Waldemara jest jeszcze najstarszy, Janusz. Od wczesnej młodości interesował się folklorem, zwłaszcza zaś tańcem, udzielając się najpierw w legendarnym już dzisiaj czeskocieszyńskim zespole „Rytmika”, później zaś – jako uczeń szkoły średniej – w Zespole Pieśni i Tańca „Olza” (ciekawostką jest, że autorstwo nazwy zespołu przypisuje się jego matce, Annie Wałach), gdzie nie tylko tańczył, ale także pełnił role choreografa, muzyka czy w końcu instruktora (tak tańca, jak i muzykowania). Interesował się zwłaszcza góralszczyzną zachodniego łuku Karpat. Jak wspomina, doświadczenia te okazały się później przydatne w biznesie. Odnoszę wrażenie, że więcej niż studia dały mi doświadczenia z zakresu pracy z ludźmi, prowadzenia ich. Zdobyłem je w młodych latach, kiedy jeszcze prowadziłem zespoły folklorystyczne. Wtedy właśnie byłem zmuszony do tego, żeby stanąć przed ludźmi i decydować.
Na przedmiot swych studiów wybrał ekonomię, w przeciwieństwie do młodszych braci, którzy poszli na Uniwersytet Karola w Pradze studiować matematykę teoretyczną, która stanowiła ich pasję i, chociaż nie udało im się – jak marzyli – podważyć einsteinowskiej teorii względności, Waldemar Wałach skończył edukację z tytułem doktora nauk przyrodniczych. Najstarszy Janusz został chirurgiem. Jak jednak zgodnie zaznaczają bracia, w biznesie to, jaką szkołę się ukończyło, nie jest tak ważne, jak cechy osobowości – biznesmen nie może bać się ryzyka. Zdaniem braci, poza odwagą o ich sukcesie zadecydowała także przemożna chęć usamodzielnienia się oraz dobry zespół ludzi, z którymi przyszło im współpracować. Przedsiębiorcy uważają też, że w biznesie nie należy się kierować wyłącznie chęcią osiągnięcia zysku. Swoją siłę dostrzegają także w tym, że każdy z nich jest inny: Adam stanowi typ analityka, Waldemar jest typem marketingowca, a Mariusz umie pracować z ludźmi.
Spośród czterech braci Mariusz uchodził zawsze za najbardziej przywiązanego do rodzinnych i regionalnych tradycji, do dziś zresztą pełni w Bystrzycy funkcję członka Zarządu Gminy. Już trzecią kadencję sprawuje także mandat radnego. Żywo interesuje się sprawami lokalnej społeczności i posiada własne zdanie na temat jej przyszłości, którego – co więcej – nie boi się głośno wyrazić, także publicznie. Pamięta o tym, że to właśnie w Bystrzycy na Zaolziu, w przyjaznym klimacie rodzinnego domu, „u stareczki na górze” – jak wspominają bracia – rodziły się pierwsze pomysły na otwarcie własnego interesu.
Walmark
Pierwsze kroki w biznesie stawiali bracia po aksamitnej rewolucji, która obaliła system komunistyczny w Czechosłowacji. Firma Walmark sp. z o. o. powstała 30 lipca 1990 r. Mariusz Wałach skromnie zaznacza, że do sukcesu przedsiębiorstwa przyczynili się głównie jego bracia: To jest wszystko dzięki moim braciom. To oni byli głównym motorem założenia firmy. Mam im dużo do zawdzięczenia. I choć założycieli było trzech – Adam, Mariusz i Waldemar, rolę swoistego „czwartego muszkietera” pełnił Janusz, mieszkający na stałe w podskoczowskich Harbutowicach, który podsuwał braciom pomysły podpatrzone w Polsce, pod względem biznesowym będącej wówczas, jak twierdzą Wałachowie, o kilkanaście lat bardziej do przodu niż Czechosłowacja. Od samego początku niebagatelną wagę przywiązywali do etyki, twierdząc, że podstawowym źródłem życiowych wartości jest dla nich Biblia. Ja i moi bracia uważamy, że nie można oddzielić biznesu od normalnego życia. Jeżeli człowiek ma jakieś granice etyczne, to trzeba je przekładać na wszystko, co robi. Uważam, że każdy potrzebuje jakichś zasad. Dla mnie taką „instrukcją obsługi” jest najbardziej popularna książka na świecie: Biblia. Te zasady staramy się stosować również w biznesie – przekonuje Mariusz Wałach.
W początkowym okresie działalności firmy bracia nie byli jeszcze zdecydowani, na jakiej działalności się skupią. Perspektywiczną branżą wydawały się być komputery i to od handlu nimi rozpoczynał późniejszy potentat na rynku suplementów diety. Później przyszedł czas na artykuły gospodarstwa domowego, szybko jednak młoda firma przerzuciła się na produkty rolne, zwłaszcza zaś eksport nasion do celów spożywczych. W pewnym momencie staliśmy się nawet największym handlarzem maku na świecie – wspomina Mariusz Wałach, Przedsiębiorstwo rozwijało się błyskawicznie, poszerzając obszary swoich biznesowych zainteresowań. Jeszcze w 1991 r. rozpoczęło produkcję napojów gazowanych (m.in. jako pierwsze wprowadziło na czeski rynek butelki o pojemności dwóch litrów). Rok później zaczęło zajmować się handlem suplementami diety oraz – przede wszystkim – ich produkcją. W tym samym roku powstała pierwsza zagraniczna filia Walmarku – na Słowacji.
W ten sposób na prawie dziesięć kolejnych lat wykrystalizowały się trzy podstawowe dziedziny działalności firmy: produkty rolne, napoje bezalkoholowe oraz suplementy żywieniowe, witaminy i leki. W 2001 r. bracia podjęli decyzję, że przedsiębiorstwo skupi się na – wydającej się być najbardziej perspektywiczną – branży farmaceutycznej, sprzedając wpierw wydział produktów rolnych, a w 2004 r. wydział artykułów spożywczych. W tymże roku, po zdobyciu certyfikatu czeskiego Państwowego Instytutu ds. Kontroli Leków, firma mogła rozpocząć produkcję własnych medykamentów, włączając je do swojej bogatej oferty obok odżywek i suplementów diety. Produkcja odbywała się już w nowej fabryce firmy w Trzyńcu, należącej do najnowocześniejszych zakładów produkcyjnych w Republice Czeskiej (biura głównego oddziału korporacji znajdują się w podtrzynieckich Oldrzychowicach). W międzyczasie powstawały też filie Walmarku w innych krajach europejskich. Po Słowacji bracia zdecydowali, by spróbować swych sił na rynkach: Rumunii (1997), Polski (1999), Węgier (2002) i Litwy (2004), a następnie Bułgarii (2006), Łotwy (2007) oraz Francji (2008). Poza tym firma eksportuje swe wyroby na rynki kolejnych dwudziestu kilku państw, głównie europejskich, ale również tak egzotycznych, jak Wietnam, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt, Jordania czy Kazachstan. Z czasem spółka osiągnęła swój strategiczny cel, zostając największym w Europie Środkowej i Wschodniej producentem markowych suplementów diety i farmaceutyków. W opinii ekspertów uchodzi za przedsiębiorstwo zarządzane wzorowo, czego dowodem są wysokie oceny znaczących europejskich agencji ratingowych. Dziś „Walmark” daje pracę ok. 400 osobom w Czechach i prawie 900 kolejnym w pozostałych krajach, w których posiada swe filie. Obroty firmy w 2011 r. miały wynieść 2,5 mld Kč.
W lutym 2011 r. media obiegła sensacyjna wiadomość, że bracia Wałachowie zostali Przedsiębiorcami Roku w Republice Czeskiej za rok 2010, pokonując pięciu innych finalistów. Wystawna gala, na której ogłoszono wyniki miała miejsce w praskim Pałacu Žofín. Prowadził ją celebryta Marek Eben, uznawany za najlepszego konferansjera w kraju, który, by poznać braci Wałachów, zrezygnował z własnych pilnych zobowiązań (gdy już do tego doszło, rozmawiał z nimi m.in. o chrześcijaństwie i Polakach na Śląsku Cieszyńskim). Nagrody wręczał natomiast minister spraw zagranicznych, książę Karel Schwarzenberg. Moim zdaniem, jest to najbardziej prestiżowa nagroda na świecie – zaznacza M. Wałach. Organizatorem konkursu już od bodajże 50 lat jest światowa spółka konsultingowa Ernst & Young. Kryteria są bardzo wymagające. Nie chodzi tyle o to, ile masz pieniędzy, tylko o to, jak do nich doszedłeś. Podczas gali często rozbrzmiewał język polski; gratulacje w nim złożył nie tylko Schwarzenberg, ale także wiele innych znakomitości. Po uzyskaniu zgody braci, głos zabrał także Mariusz Wałach, część swojego przemówienia wygłaszając w języku ojczystym, w którym dziękował m.in. swojej żonie Urszuli. Słowa wdzięczności skierował jednak przede wszystkim w stronę Boga, podkreślając wielką rolę, jaką wiara odgrywa w jego życiu. Już wcześniej, przez siedem lat, bracia byli zapraszani do udziału w konkursie, jednak za każdym razem odmawiali. Przekonała ich dopiero główna partnerka Ernst & Young w Czechach Magdalena Souček, jedna z najbardziej wpływowych kobiet w Republice.
Wyróżnienie w Czechach otwarło przed braćmi drogę do globalnego szczebla konkursu, uroczystość ogłoszenia wyników którego odbyła się w czerwcu 2011 r. w Monte Carlo. Sama gala była niezwykłą okazją do reklamy Walmarku (ale i Polski czy nawet Zaolzia), a także poznania innych rekinów globalnego biznesu. Bratnią duszę znaleźli bracia chociażby w Olivii Lum z Singapuru, szefowej korporacji Hyflux, która – podobnie jak oni – okazała się być osobą skromną i głęboko religijną, bo – co ważne – przedsiębiorcy po osiągnięciu tak spektakularnych sukcesów nie stracili kontaktu z rzeczywistością, czemu wyraz daje Mariusz Wałach, mówiąc z właściwą sobie skromnością: Jesteśmy normalnymi ludźmi. A jeśli udało nam się coś osiągnąć w życiu, to jest to bardziej zasługa wielu splotów okoliczności niż nasza.