Łączy ze sobą dwie role – katolickiego duchownego oraz uczonego, adiunkta w Katedrze Teologii Liturgicznej Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Franciszka Palackiego w Ołomuńcu. Jest ekspertem w dziedzinie nauki o Kościele – eklezjologii oraz wybitnym znawcą wschodniego chrześcijaństwa, na temat którego ogłosił szereg istotnych i świetnie przyjętych w naukowym środowisku publikacji. Powszechnie znany jest ze swego perfekcjonizmu, który rzutuje na stawianie przezeń najwyższych wymagań innym, ale w pierwszej kolejności sobie. Przy tym związany więzami tożsamości tak z Polską, jak i Zaolziem, na którym się wychował. Mocny słowem w kościele i na uniwersyteckiej katedrze – ks. dr Walerian Bugel.
Walerian Bugel przyszedł na świat 26 lipca 1968 roku w Koszycach na Słowacji jako syn Jolanty i Oswalda – wybitnego śpiewaka operowego, a wiele lat później także i… księdza. Ten ostatni święcenia kapłańskie miał przyjąć już w latach pięćdziesiątych. Urodzony w Rychwałdzie w 1925 roku Oswald Bugel pochodził z rodziny górniczej. Po zdaniu egzaminu dojrzałości w Liceum Ogólnokształcącym im. A. Osuchowskiego w Cieszynie poszedł na studia teologiczne do Ołomuńca, gdzie w przeciągu lat 1947-1950 ukończył sześć semestrów. Na przeszkodzie w sfinalizowaniu studiów stanęła jednak dokonana przez komunistyczne władze likwidacja Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie Palackiego, która zmusiła niedoszłego księdza do – czasowej – rezygnacji z marzeń o duszpasterstwie. Niebawem spotkała go kolejna niemiła niespodzianka – zamiast pomagać ludziom i głosić słowo Boże został wcielony do Wojskowych Batalionów Pracy. Zwolniono go stamtąd kilka miesięcy później z powodu chronicznych dolegliwości zdrowotnych. Nie mogąc wrócić na uniwersytet, rozpoczął w Ostrawie prywatne studia wokalistyczne u znanego czeskiego pedagoga profesora Rudolfa Vaška.
W ten sposób został solistą operowym, który z uwagi na swój niezwykły głos tenora dramatycznego (choć z natury był barytonem) szybko zdobył sobie uznanie i zaczął pojawiać się na scenach znanych teatrów w NRD, Słowacji, Czechach czy Polsce (wyjazd na Zachód – mimo pojawiających się lukratywnych propozycji – uniemożliwiły artyście władze). Na studia teologiczne powrócił niespełna 20 lat później,w 1969 r., i w trakcie jednego roku zaliczył w trybie zaocznym brakujące do ich skończenia cztery semestry. Miał wyćwiczoną pamięć z teatru, bo musiał się wciąż uczyć nowych ról, więc po prostu wkuwał poszczególne przedmioty, przyjeżdżał i zdawał po kilka na raz – wspomina ks. W. Bugel. W niedługim czasie po śmierci małżonki, 18 maja 1990 r. – w dniu siedemdziesiątych urodzin papieża Jana Pawła II – urzeczywistnił w końcu swój cel, otrzymując święcenia kapłańskie. W związku z tym, że wkrótce potem święcenia przyjął także Walerian, doszło do nieco paradoksalnej – wydawałoby się – sytuacji, w której tak ojciec, jak i syn są katolickimi duchownymi; zdarzało im się nawet wspólnie odprawiać msze.
Matka ks. W. Bugela trudniła się aptekarstwem. Swego czasu pracowała nawet jako szefowa wojewódzkiej kancelarii jednej z największych czechosłowackich firm farmaceutycznych, SPOFA. Niebagatelny wpływ na rozwój przyszłego księdza miał fakt, iż wywodziła się ona z rodziny grekokatolickiej. Kontakt z inną formacją religijną, jaki miał on od wczesnego dzieciństwa, rozbudził w nim ciekawość oraz chęć dociekania prawdy na płaszczyźnie wpierw filozoficznej, a następnie już teologicznej. Otworzył go na świat. Pochodzenie matki w znacznym stopniu przełożyło się zresztą na jego zainteresowania naukowe, koncentrujące się wokół liturgii i eklezjologii, zwłaszcza zaś tradycji unickich. Czynnik ten nie odbił się jednak na tożsamości narodowej ks. W. Bugela, który, choć pozostał pełen szacunku dla kulturowego dziedzictwa przodków ze strony matki, jednoznacznie deklaruje się jako Polak, na płaszczyźnie lokalnej zaś – nie ukrywa przywiązania do tradycji cieszyńskich. Nie wypieram się tustelanizmu – twierdzi, zaznaczając jednocześnie – ale z drugiej strony nie może to być utożsamianie się przeciw komuś. Optuje za jednoczesnym pielęgnowaniem tak tożsamości narodowej, jak i regionalnej. Jeśli zintegrujemy te tożsamości, jeśli wytworzymy syntezę i znajdą one wsparcie na różnych płaszczyznach, to wtedy uda się nam je ubogacić i ocalić dla przyszłych pokoleń – mówi.
Niedługo po urodzinach Waleriana, w związku z reakcją komunistycznego betonu na „praską wiosnę”, na ulice Czechosłowacji wyjechały czołgi „bratnich” państw socjalistycznych. Cały Układ Warszawski przyjechał na moje chrzciny, bo miałem je 25 sierpnia 1968 roku – z przekąsem mówi teolog. Państwo stało się zbyt małe dla ludzi takich jak Oswald Bugel. Wtedy to rodzina – po wygraniu przez ojca konkursu, który pozwolił mu na zdobycie intratnego kontraktu – przeniosła się do Halle (Saale) w Niemczech Wschodnich. Tam Walerian spędził pierwsze lata dzieciństwa, jednak w chwili, gdy miał iść do przedszkola, rodzice podjęli decyzję o powrocie w rodzinne strony – pięcioletni chłopiec nie władał bowiem niemieckim, posługiwał się za to rodzimymi językami (także w odmianie gwarowej) tak ojca, jak matki, a także dalszych krewnych narodowości czeskiej. Z uwagi na obowiązujący Oswalda Bugela harmonogram przedstawień teatralnych, NRD opuścił Walerian z samą tylko matką. Przenieśli się do Koszyc na Słowacji, gdzie posiadała ona wynajmowane do tej pory studentom mieszkanie. Tam Walerian przez rok i dwa miesiące uczęszczał do słowackiego przedszkola. Kiedy miał iść do podstawówki, ojciec zdecydował się przerwać karierę śpiewaka operowego i wrócić na Zaolzie, by syn mógł wychowywać się w polskim środowisku. Pozostał bez pracy przez kolejne 2 lata, ale Walerian rozpoczął naukę w polskiej szkole podstawowej w Żukowie Górnym. Kontynuował ją w polskiej podstawówce w Czeskim Cieszynie oraz w tamtejszym Gimnazjum z Polskim Językiem Nauczania.
Początkowo nic nie zapowiadało faktu, że Walerian wybierze drogę, jaką wcześniej poszedł jego ojciec. Był osobą towarzyską i koleżeńską. Grał na skrzypcach i na fortepianie, śpiewał w chórze (choć – jak sam zaznacza – w wieku sześciu lat strasznie fałszował). Zainteresowaniom muzycznym pozostał zresztą wierny, już jako adiunkt prowadził (na Grekokatolickim Wydziale Teologicznym w Preszowie) m.in. przedmiot „bizantyjska muzyka i śpiew liturgiczny”. Grywał też w szkolnym teatrzyku. Duży wpływ na jego rozwój wywarły lektury. Nastawieni antysystemowo rodzice przechowywali w domu książki, za posiadanie których można było trafić wówczas do więzienia, a które często padały łupem młodzieńca, stawiając przed nim nowe pytania i rozwijając krytyczne myślenie. Całe moje powołanie pojawiło się na kanwie tego, że tato podsuwał mi różnego rodzaju książki, ale nie były to na pierwszym miejscu lektury religijne, a książki z historii Polski, geograficzne, kulturowe… – wspomina dziś ks. W. Bugel, dodając – Te książki pozostawiały jednak we mnie pewien niedosyt, którego nie pozostawiały książki filozoficzne, a zwłaszcza teologiczne, za sprawą których ten niedosyt znikał. Nie chodziło tylko o sprawy egzystencjalne, ale i o kwestię wykazywania prawdziwości i nieprawdziwości pewnych argumentów. I to mnie fascynowało, że tu jest chęć dochodzenia do prawdy, nawet jeśli w tej książce się pojawiał ten słynny nawias (dotyczący ustawy o cenzurze). Myślałem, że coś w tym musi być, skoro nawet moc polityczna próbuje nie dopuścić, żeby ta prawda wyszła na jaw. Czytywał więc dużo, a w miarę upływu lat i zagłębiania się w interesujące go zagadnienia dojrzewały i jego poglądy. Gdy w 1986 r. jako osiemnastolatek pomału stawał przed dylematem wyboru studiów, czuł już, że będzie chciał spróbować swych sił na teologii. Wiedział też, że znajdzie się wiele osób, którym jego wybór będzie solą w oku.
Dlatego długo zwlekał, zanim komukolwiek opowiedział o swych dylematach. Nastąpiło to dopiero po kilku miesiącach samotnego zmagania się z myślami na temat własnej przyszłości, a osobą, na którą padł wybór Walerianabył ojciec,. Ten, z uwagi na własne doświadczenia, miał poważne obawy co do wyboru syna. Gdy w czwartej klasie liceum rozeszła się wieść o jego planach, do agitacji przystąpili niektórzy nauczyciele czeskocieszyńskiego gimnazjum, próbując odwieść go od „nieroztropnego” wyboru. My wiemy, że cię tata zmusza, bo on sam nie mógł skończyć tych studiów (informacja była wtedy już nieaktualna). Nie mógł zostać księdzem, to teraz chce, żebyś ty został. Wiemy, że babcia jest religijna… – wygarnął na forum klasy wychowawca. Gdy to nie poskutkowało, Walerian wylądował w gabinecie dyrektora placówki, który postanowił uciec się do szantażu. Słuchaj – powiedział – a gdybyśmy postawili ci zarzut, że ty tu robisz propagandę religijną, a wiesz, że na to jest paragraf, to wtedy byś nie został nawet dopuszczony do matury. Młody Walerian jednak nie dał się zastraszyć i dopiął swego – rozpoczął studia teologiczne tam, gdzie skończył je jego ojciec – na Wydziale Teologicznym Św. Cyryla i Metodego w Litomierzycach (przeniesionym tam po likwidacji Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie Karola), w seminarium, które jego wychowankowie określali mianem „zakładu specjalnego”. Było to miejsce elitarne – jedna z dwu takich szkół w Czechosłowacji, samodzielny wydział, znajdujący się poza jurysdykcją któregokolwiek z uniwersytetów. Dostanie się tam było bardzo trudne, studentów było niewielu z uwagi na limit przyjęć, który oscylował wokół liczby 20-25 nowych adeptów rocznie. Rocznik ks. W. Bugela był pierwszym, w którym przyjęto aż 65 studentów. Prawdopodobnie chodziło o to, żeby nas wykończyć psychicznie – opowiada – dlatego, że seminarium litomierzyckie to był budynek wielkości podstawówki. No i nas tam tak nawpychali, że w pokoju mieszkalnym było nas dwunastu, a w pokoju do studiowania – szesnastu. Trzech moich kolegów już po pierwszym roku posypało się i wylądowało w szpitalu psychiatrycznym. Drugi rok był jeszcze gorszy – przyjęto kolejne 60 osób. Z czasem jednak władza musiała iść na kompromis i dobudować dodatkowe pomieszczenia. Zbliżał się upragniony rok upadku komunizmu. Rok aksamitnej rewolucji – 1989.
Po niej już bez problemów ks. W. Bugelowi udało się uzyskać dyplom z teologii, co nastąpiło w czerwcu 1991 r. Był on jednak za młody, by przyjąć święcenia kapłańskie (trzeba było mieć 25 lat, on miał 22 lata i 11 miesięcy…), postanowił więc kontynuować naukę na studiach trzeciego stopnia, tym bardziej, że po upadku komunizmu przed młodym teologiem otwarły się w tym zakresie nowe możliwości. Dwuobrządkowość zadecydowała, że w ramach studiów doktoranckich postanowił zgłębiać tajemnice liturgii bizantyjskiej. W grę wchodziły bądź Papieski Instytut Wschodni w Rzymie, bądź też Instytut Ekumeniczny Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jako Polak zdecydował się na tę drugą opcję. Wpierw w czerwcu 1993 r. na podstawie rozprawy „Wersje słowackie liturgii bizantyjskiej św. Jana Chryzostoma z lat 1976 i 1986. Studium teologiczno-liturgiczne” otrzymał tytuł licencjusza teologii ekumenicznej (chodzi o tzw. licencjat kanoniczny, czyli stopień pośredni pomiędzy magisterium a doktoratem, kiedyś obowiązkowy na uniwersytetach europejskich), we wrześniu tego samego roku otrzymał święcenia kapłańskie, zaś w maju 1998 r. został doktorem po obronie pracy „Eklezjologia Unii Użhorodzkiej”, opublikowanej dwa lata później przez wydawnictwo KUL (pod bardziej literackim tytułem: „W obawie o własną tożsamość. Eklezjologia Unii Użhorodzkiej”), której promotorem był światowej sławy teolog, ks. prof. Wacław Hryniewicz. Będąc na studiach doktoranckich, Walerian Bugel działał w duszpasterstwie akademickim na Uniwersytecie Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie. W związku z tym, że upodobał sobie chodzenie „po cywilu”, by nie dystansować się do swych podopiecznych, niektórzy mówili na niego „ksiądz-luzak”. Gdy raz na specjalne życzenie studentów zgodził się przywdziać sutannę, wywołało to niemałą sensację. Jak tata jechał po mnie samochodem, żeby mnie stamtąd zabrać z książkami, mówiłem „tateczku, przywiyźcie mi klerke, bo tu studenci chcóm widzieć, że móm sutannym, i chcóm se zrobić zdjynci zy mnom jako z ksiyndzym porzóndnym” – wspomina ks. W. Bugel. Koloratki nie nosi do dziś. W międzyczasie – w latach 1994-1996 – pracował już jako adiunkt w Katedrze Teologii Praktycznej Grekokatolickiego Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. P. J. Šafárika w Preszowie (obecnie Uniwersytet Preszowski) na Słowacji.
Jako ksiądz-wikary pracował krótko w parafiach na Śląsku Cieszyńskim i Opawskim; jak sam twierdzi, jest bardziej teologiem niż księdzem. Od roku 1999 pracuje na Uniwersytecie im. Franciszka Palackiego w Ołomuńcu, na tamtejszym Cyrylometodiańskim Wydziale Teologicznym, najpierw jako pracownik naukowy zatrudniony w projekcie badawczym „Zjednoczona Europa a chrześcijaństwo”, zaś od roku 2003 – jako adiunkt w Katedrze Teologii Liturgicznej.
W 2003 roku ukazała się czeskojęzyczna, rozszerzona wersja jego pracy doktorskiej „Ekleziologie Užhorodské Unie a jejích dědiců na pozadí doby” („Eklezjologia Unii Użhorodzkiej i jej spadkobierców w kontekście historycznym”). W jej recenzji na łamach „Roczników Teologicznych KUL” docenione zostały otwartość myślenia oraz uczciwość ks. Waleriana Bugela w referowaniu faktów i ferowaniu ocen. Do tej pory nikt nie podjął się takiego całościowego i aspektywnego zarazem zadania, które oferuje badaczom problematyki unijnej nowe horyzonty i bodźce do dalszych prac – stwierdził recenzujący pracę ks. prof. Leonard Górka z Instytutu Ekumenicznego KUL. Jeszcze śmielszy w komplementach był czeski kolega, docent Uniwersytetu Karola w Pradze Václav Ventura, który w swojej recenzji ogłoszonej na łamach periodyku „Teologické texty” nazwał ks. W. Bugela wybitnym teologiem. Świadczy to o ogromnym autorytecie, jaki zaolziański duchowny w stosunkowo krótkim czasie zdobył sobie w środowisku naukowym .
Dziś na obszerną już bibliografię prac ks. dr. Waleriana Bugela składają się trzy monografie, słownik, ponad 70 artykułów naukowych, 15 popularnonaukowych, cztery tomy tłumaczeń tekstów teologicznych (m.in. uzgodnień ekumenicznych czy łacińskich papieskich dokumentów nt. apostołów Słowian Cyryla i Metodego), ponad 30 recenzji naukowych, cztery skrypty elektroniczne do studiów na odległość, trzy podręczniki popularyzatorskie, kilkanaście publikacji i wydawnictw zbiorowych z konferencji, których jest redaktorem. Do tego doliczyć można uczestnictwo w ponad 40 międzynarodowych sympozjach i konferencjach naukowych oraz ok. 7 400 minut popularyzatorskich programów radiowych z ekumenizmu, patrologii (dział teologii zajmujący się twórczością autorów II-VIII wieku, tzw. Ojców Kościoła) i liturgiki. Nie można zapominać również, że w skład jego dorobku – choć już nieco metaforycznie – wchodzi także głębokie i refleksyjne spojrzenie na świat i człowieka wynikające z życiowych doświadczeń i lat spędzonych na pracy naukowej. Spojrzenie, na zaznajomieniu się z którym zyskuje wielu ludzi – i to nie tylko studentów.