Bez cienia zawahania mówi się o nim „wybitny”. Reklamuje jako „osobę, której nie trzeba nikomu przedstawiać”. Nazywa „ostatnim pastorem tradycji michejdowskiej na Zaolziu”. Wskazuje na jego szeroką działalność nie tylko ekumeniczną, ale i społeczną. Charyzmatyczny duszpasterz-erudyta, ale również działacz społeczny, publicysta, osobowość medialna i autorytet dla Zaolziaków niezależnie od ich konfesyjnej przynależności. Sam zachowuje umiar i pod wpływem komplementów nie popada w samozachwyt, twierdząc skromnie non sum dignus – nie jestem godzien. To ksiądz senior Bogusław Kokotek.
Początek…
Jego rodzina pochodzi z Łyżbic, niegdyś niedużej, malowniczo ulokowanej u podnóży Beskidów wioski, w momencie jego narodzin już od trzech lat w granicach Trzyńca, dziś zaś najbardziej zaludnionej dzielnicy przemysłowego miasta. Jest jedną z tych starych ewangelickich rodzin, które były tu od przysłowiowego „zawsze”, permanentnie trwając w gotowości do pracy na rzecz lokalnej społeczności, przy zachowaniu niezmiennie patriotycznej postawy. Pradziadek ze strony ojca Paweł Szurman był jednym z wójtów rodzinnej gminy. Brat mamy oraz brat babci byli legionistami, później zaś walczyli w szeregach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W ciężkich czasach drugiej wojny światowej rodzina cudem uniknęła wywózki do obozu pracy. Cztery lata po jej zakończeniu w domu Anny i Rudolfa urodził się przyszły kaznodzieja.
Na jego rozwój od najmłodszych lat rzutowały kultura i tradycje domu, w którym się wychowywał. Penetrując stare biblioteki pradziadka, odkryłem – wspomina ks. B. Kokotek – poza dziełami Dąbrówki, Reja czy Grzegorza z Żarnowca także kazaniówki oprawione w przepiękną skórę z nazwiskiem księdza Leopolda Otto. To mnie bardzo zadziwiło i wzbudziło we mnie chęć do poszanowania tego słowa – słowa mówionego, słowa związanego z Bożym poselstwem, słowa, do którego w tych najgorszych czasach ludzie wracali, żeby się nim krzepić, żeby na nim budować swoją wiarę. Już jako młody człowiek brał czynny udział w życiu lokalnej wspólnoty – od dzieciństwa uczęszczał do szkółki niedzielnej, uczył się w klasie fortepianu w miejscowej szkole muzycznej i śpiewał w chórze trzynieckiej młodzieży ewangelickiej. Tam poznał swoją przyszłą żonę Annę, późniejszą absolwentkę prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim, wieloletnią dyrektor Urzędu Pracy w Trzyńcu. Do dziś – choć już na emeryturze – bezinteresownie wspierającą swą placówkę.
Po ukończeniu szkoły podstawowej z językiem polskim w Trzyńcu poszedł do polskiego gimnazjum w Czeskim Cieszynie, naukę w którym wspomina dziś jako najpiękniejsze przeżyte lata. Wtedy jeszcze nie myślał o karierze duchownego, zaczął natomiast interesować się aktorstwem. Szybko jednak odnalazł w sobie nowe powołanie – postanowił zostać nauczycielem. Poważny stosunek do nauki przełożył się na dobre oceny podczas egzaminów na studia pedagogiczne na Uniwersytecie Ostrawskim. Język rosyjski zdał na jedynkę. Podczas egzaminu praktycznego zaprocentowało 10 lat nauki gry na fortepianie, gdy brawurowo wykonał jeden z utworów Szopena. Ostatecznie jednak nie został przyjęty na wymarzone studia. Uniwersytet tłumaczył się zbyt dużą liczbą chętnych. Był rok 1968, rozkwitła praska wiosna. I – jak mówi ks. Kokotek – wtedy się wszystko zaczęło…
Niesforny ksiądz…
Dotychczasowe doświadczenia oraz panująca sytuacja polityczna sprawiły, że zgłosił się na ewangelicko-augsburski fakultet teologiczny do Bratysławy. Aktorstwo i nauczycielstwo i tak odnalazłem później w swojej duchowej posłudze – wspomina. Jednocześnie rozpoczął naukę w konserwatorium organowym w dzisiejszej stolicy Słowacji. Po praskiej wiośnie nastała jednak normalizacja i reżim na powrót zaczął gnębić obywateli. Z tego względu niebawem został zmuszony do opuszczenia drugiej szkoły. W Bratysławie spędził cztery lata, rok w Warszawie i jeden semestr w Erlangen w Bawarii. Choć zaraz po studiach rozpoczął działalność duszpasterską w Ligotce Kameralnej, rychło upomniało się o niego państwo, żądając odsłużenia dwóch lat w wojsku, co było wówczas zwykłą praktyką wobec absolwentów teologii. Ja miałem znów w pewnym sensie szczęście, bo dostałem się do elitarnej jednostki wojskowej, czyli do lotnictwa. Odbywałem początek służby wojskowej w Brnie na lotnisku. Później zauważył mnie pewien major, który zaproponował mi przejście do Pardubic na lotnisko i służbę na lotnisku, tzn. zabezpieczenie lotów i służba w sztabie wojskowym – wspomina ksiądz senior. W wojsku ponownie przydała się umiejętność gry na fortepianie. Popularne wśród żołnierzy były konkursy muzyczne. Podczas jednego z nich ks. Kokotek, przechodząc od regionalnych eliminacji do szczebla centralnego, zdobył drugie miejsce w ogólnokrajowym Wojskowym Konkursie Twórczości Kulturalnej.
Po odbyciu służby wojskowej w końcu mógł już na dobre oddać się kapłańskiej posłudze. Był rok 1977. Został pastorem w zaolziańskim Nawsiu, będąc jednocześnie administratorem parafii w nieodległym Gródku. Po dziesięciu latach pracy przyszło odwołanie – to znów dał o sobie znać reżim komunistyczny. Trzymając nad Kościołem swą „ochronną rękę”, wyrażał w ten sposób niezadowolenie z rzekomo nacjonalistycznej postawy pastora, który miał ściągać czeskich zborowników na polskie nabożeństwa, podczas gdy w istocie nietuzinkowy długowłosy ksiądz swą niezwykłą elokwencją przyciągał także czeskojęzycznych wiernych, którzy tłumnie ściągali na jego nabożeństwa. Za sprawą państwa w 1986 r. nastały dla ks. B. Kokotka najtrudniejsze czasy – spotkała go bowiem „zsyłka” do parafii w Trzanowicach, która cieszyła się opinią „karnej” placówki, w której umieszczano niesfornych, niepokornych księży, budzących nieufność władz.
Tam zastał księdza seniora przełomowy w Czechosłowacji rok 1989, rok aksamitnej rewolucji. Po upadku systemu komunistycznego ks. B. Kokotek postanowił pierwszy raz spróbować wykorzystać w swojej duszpasterskiej posłudze media, tworząc w 1993 r. ekumeniczną audycję „Głos Chrześcijan”, której do dziś słuchać można na antenie ostrawskiego radia w każdy ostatni piątek miesiąca. Odnalazł w ten sposób swoją kolejną pasję – dziennikarstwo. Program cieszył się dużym powodzeniem, zwiększając swój wymiar czasowy z początkowych trzech minut do pół godziny, pastor zaś zdobył za jego sprawą sporą popularność na całym Zaolziu. W Trzanowicach służył ks. B. Kokotek do 1993 r., w 1991 r. zostając także administratorem kościoła „Na Niwach” w Czeskim Cieszynie, gdzie 5 lat później jednomyślnie wybrano go na pastora zboru. Uroczystość instalacyjna miała miejsce 21 stycznia 1996 r. W czeskocieszyńskim zborze służył ks. B. Kokotek w sumie 20 lat i definitywnie utrwalił swoją wysoką pozycję wśród zaolziańskich Polaków ewangelików, by w październiku 2011 r. przejść na emeryturę. Urząd został przekazany nowo wybranemu pastorowi, ks. Marcinowi Piętakowi. 15 stycznia 2012 r. odbyło się uroczyste nabożeństwo dziękczynne, podczas którego ks. Bogusław Kokotek pożegnał się z parafią.
Nie tylko duszpasterz…
Aktywność społeczna ks. Bogusława Kokotka znacznie wykroczyła jednak poza działalność tylko w ramach jego zborów oraz ostrawskim radiu. Udziela się również w telewizji. Jest pomysłodawcą i jednym z gospodarzy programu „Cieszyńskie minuty chrześcijańskie”, który jest emitowany cztery razy w miesiącu (raz po polsku i trzy razy po czesku) na antenie czeskocieszyńskiej Telewizji Kablowej i – podobnie jak audycja radiowa – posiada wierne grono odbiorców, także wśród Czechów. Te programy – co ciekawe – w naszym ateistycznym środowisku, tu na naszym Zaolziu, nikomu nie przeszkadzają, wręcz odwrotnie – mówi ksiądz senior – na podstawie rankingu jest stwierdzone, że niektórzy nie oglądają wiadomości, a włączają telewizor na „Cieszyńskie minuty chrześcijańskie”. „Cieszyńskie minuty chrześcijańskie” stanowią rzadko spotykany przykład audycji o tematyce ekumenicznej w telewizji lokalnej.
Ks. Bogusław Kokotek sprawuje również kilka odpowiedzialnych i ważnych urzędów na Zaolziu. Jest Prezesem Towarzystwa Ewangelickiego w Republice Czeskiej, biorąc aktywny udział w organizacji licznych wydarzeń o ekumenicznym charakterze, spotkań, wycieczek czy koncertów, spośród których największą popularnością cieszą się tradycyjne już (ponad 20 edycji!) Koncerty Adwentowe Muzyki i Słowa, odbywające się w kościele „Na Niwach”. Towarzystwo prowadzi również działalność wydawniczą, sam zaś ks. Kokotek zaangażowany jest dodatkowo w inne projekty, przyczyniając się do ukazywania się przydatnych dla ewangelików publikacji, na czele z monumentalnym kancjonałem „Śpiewnik Ewangelicki”, używanym nie tylko przez Zaolziaków. Współpracował także z wieloma wydawnictwami z nurtu prasy ewangelickiej, w tym także jako wieloletni redaktor naczelny „Kalendarza Ewangelickiego” i „Przyjaciela” (wcześniej „Przyjaciela Ludu”). Pomimo krytycznego stosunku do polityki, jest ks. B. Kokotek również radnym miasta Trzyniec z ramienia Ruchu Politycznego Coexistentia, ugrupowania mniejszości narodowych w Republice Czeskiej (sam ksiądz nie należy jednak do partii). Pełni funkcję Przewodniczącego Komisji ds. Mniejszości Narodowych przy Urzędzie Miejskim w Trzyńcu (a z tą wiąże się na Zaolziu duże nadzieje), a także Przewodniczącego Komisji ds. Mediów przy Urzędzie Miejskim w Czeskim Cieszynie. Pełni także funkcję kapelana Koła Polskich Kombatantów w RC.
Doczekał się z żoną trójki dorosłych już dzieci, które, pomimo faktu studiowania w Czechach, nie mają problemów z określeniem swej tożsamości narodowej. Obrazu spełnionej rodziny dopełnił fakt, że niedawno po raz drugi został szczęśliwym dziadkiem. Ks. Bogusław Kokotek osiągnął więc sukces praktycznie na każdej płaszczyźnie swojej działalności. Pomimo tego dalej cechują go jednak typowe dla ludu ewangelickiego skromność i pokora. Często powołuje się na słowa Jezusa Chrystusa: choćbyście wszystko uczynili, zawsze mówcie „służebnikami nieużytecznymi jesteśmy” i – choć akurat jemu tej użyteczności dla zaolziańskiego społeczeństwa odmówić nie można – nie przypisuje jej sobie twierdząc, że to zasługa Boga, który tak napisał scenariusz do jego życia.