Sylwetki – Stanisław Czudek

Powiedzieć o nim „wybitny chirurg” to zdecydowanie mało. Określenie „chirurg o międzynarodowej sławie” też jeszcze nie oddaje do końca rangi Stanisława Czudka w medycznym świecie. „Jeden z najlepszych na świecie specjalistów od laparoskopii” – już prędzej. Lekarz Roku 2009 w Republice Czeskiej. Członek elitarnej grupy stu chirurgów z całego świata wybranych przez NASA do ewentualnego operowania na odległość astronautów przebywających w kosmosie – choć to akurat jest melodia przyszłości. By zrozumieć jego fenomen, trzeba z jednej strony zagłębić się w jego niezwykłe zasługi dla nowoczesnej chirurgii w Republice Czeskiej, z drugiej zaś – wiedzieć jakim charakterem musiał się wykazać, by dojść do miejsca, w którym aktualnie się znajduje. A zaczęło się niepozornie, bo od gospodarstwa w zaolziańskim Gródku i świni, która padła tam w zagadkowych dla przyszłego lekarza okolicznościach…

“Lekarz, polityk, biznesmen” – prezentacja
Zapis video ze spotkania w Książnicy Cieszyńskiej

 

 

 

 

 

 

Właśnie w Gródku  pierwsze kilkanaście lat swojego życia spędził urodzony 14 listopada 1958 r. w Czeskim Cieszynie Stanisław Czudek. Początkowo niewiele mogło wskazywać na to, że zawodowo zwiąże się z medycyną. Ojciec – Józef – był robotnikiem w trzynieckiej hucie, matka – Stefania – miała na głowie dom i wychowywanie dzieci, których państwo Czudkowie doczekali się w sumie pięciorga (Stanisław jest najstarszy, ma dwóch braci i tyleż sióstr). Rodzice wychowywali go w myśl dewizy „jeżeli możesz w czymś pomóc, to pomagaj”. W domu panował klimat życzliwości dla aktywności obywatelskiej (od piętnastego roku życia Stanisław Czudek jest członkiem PZKO) i szacunku do drugiego człowieka. Choć lubił się uczyć – a przepadał zwłaszcza za biologią i matematyką – jego największe pasje stanowiły sport oraz muzyka. Jako student założył z bratem i kilkoma przyjaciółmi zespół punkrockowy „Kryzys”. Pisał doń teksty, śpiewał, grał na skrzypcach elektrycznych oraz gitarze. Rok założenia – 1979 – czyni z niego jeden z pierwszych polskich zespołów punkowych! Staraliśmy się być oryginalnymi. Pisaliśmy teksty w naszej gwarze i z muzyką folkowo-rockową. Już po roku była interwencja sekretarza wojewódzkiego, że nie można dalej grać pod taką nazwą. Przyjechali do Gródku na próbę i stwierdzili: albo zmienicie nazwę, albo nie gracie. No to zmieniliśmy nazwę – wspomina Stanisław Czudek. Kapela przemianowana została na „Brygadę”. I choć z legendami polskiego punkrocka – warszawskim zespołem „Kryzys”, przemianowanym później na „Brygada Kryzys”, połączyła ich tylko zadziwiająca zbieżność nazw, im także udało się zagrać na festiwalu w Jarocinie, co należy zapisać na koncie – skądinąd zapomnianej obecnie – kapeli jako duży sukces. Do dziś ma w sobie dużo z ówczesnego buntownika – podkreśla rolę odwagi w życiu i bez ogródek mówi o korupcji w polityce.

Co tyczy się sportu – Stanisław Czudek szczególnie upodobał sobie jazdę na rowerze i narciarstwo, które z sukcesami trenował na amatorskim poziomie. Otarł się też jednak o zawodowstwo – w piłce nożnej. Zapowiadał się jako naprawdę obiecujący bramkarz. Grywał wpierw amatorsko w lokalnych ligach podwórkach oraz w kadrze juniorów Trzyńca. Wpadł w oko skautom Sigmy Ołomuniec, grającej w najwyższej klasie rozgrywkowej Czech i został jej trzecim bramkarzem. Trenował pod okiem Karela Brücknera, późniejszego trenera czeskiej reprezentacji! Rok 1977 oznaczał jednak, że świeżo upieczony adept Gimnazjum z Polskim Językiem Nauczania w Czeskim Cieszynie musiał stanąć przed dylematem – piłka czy studia? Niestety, absolutnie nie szło pogodzić studiów medycznych z grą w klubie, który odbywał treningi 2-3 razy w ciągu dnia. Nierealne – mówi Stanisław Czudek. Postawiłem wtedy na medycynę.

Pierwsze kontakty ze swym przyszłym fachem (w szerokim rozumieniu) miewał już jako bardzo młody człowiek, który, mieszkając na wsi, siłą rzeczy musiał mieć kontakt ze zwierzętami, a także domowymi „zabijaczkami”, podczas których miał m.in. okazję rozbudzać swoje zainteresowania budową żywych organizmów. Pewnego razu, gdy rodzice wyjechali na wczasy, w gospodarstwie niespodziewanie zdechła świnia. Fakt ten tak zaintrygował młodego Stanisława, że – wespół z lokalnym weterynarzem – dokonał on prowizorycznej sekcji zwłok nieszczęsnego zwierzęcia, stwierdzając wadę serca jako przyczynę zgonu. Decyzji pójścia na studia oraz wyboru ich kierunku dokonał sam. Postanowił zostać lekarzem, gdyż uważał, że w ten sposób będzie mógł być przydatny innym ludziom. Nie mógł za bardzo liczyć na wsparcie finansowe rodziców, mających wszak na utrzymaniu czwórkę jego młodszych braci i sióstr. Jedynym rozwiązaniem było skorzystanie z oferty stypendium, które złożyła mu trzyniecka huta. Było ono solidnej wysokości, jednak po ukończeniu studiów jego beneficjent musiał je zwrócić bądź przez 10 lat pracować w szpitalu zakładowym huty. Perspektywa spędzenia dekady w prowincjonalnym ośrodku nie przepełniała adepta medycyny satysfakcją, pomimo tego jednak zdecydował się. W ten sposób trafił na Wydział Lekarski Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu, gdzie po trzech latach zaliczania przedmiotów teoretycznych zdecydował się na wybranie chirurgii jako swej specjalności, gdyż chirurg – jak stwierdził – najszybciej widzi efekty swojej pracy. Po uzyskaniu w 1983 r. dyplomu lekarza, przyszedł czas na poważne zastanowienie się nad przyszłością. Chciałem iść dalej, ale trzymały mnie finanse – wspomina. Stanąłem przed decyzją: albo wziąć kredyt i pójść do Ostrawy czy do Pragi, albo wytrzymać i – jak buldog – iść i zbudować w małym mieście duże centrum. Obrałem tę drugą możliwość. W ten sposób porzucił plany podjęcia pracy w którymś z większych szpitali i wylądował „na zesłaniu” w Szpitalu Zakładowym Huty Trzyniec, gdzie ambitnie przystąpił do intensywnej modernizacji zaściankowego ośrodka. Jak dziś wspomina: W tym „werkowym” szpitalu były katastrofalne warunki. Znajdował się właściwie na terenie zakładu, tuż obok stalowni. Do 1983 r., kiedy się tam pojawiłem, nie wykonywano więcej niż 300 zabiegów w ciągu roku. Co miałem robić? Nie pozostało nic innego, jak zakasać rękawy i ostro wziąć się do „cywilizowania” oddziału. Efekt był taki, że kiedy opuszczałem Szpital Podlesie – w który przekształcił się Szpital Zakładowy Huty Trzyniec – tych zabiegów wykonywaliśmy 3 000 rocznie. Ten dziesięciokrotny wzrost był wynikiem naprawdę bardzo żmudnej pracy, nawiązania ogromnej liczby kontaktów zawodowych, zaprowadzenia nowych metod chirurgicznych, przyuczenia ludzi do nowych zasad postępowania.

Sukcesy w Trzyńcu pozwoliły mu osiągnąć dużą renomę, ta zaś przełożyła się m.in. na propozycje staży, które zaczęły napływać do Stanisława Czudka z wielu zagranicznych ośrodków. W 1990 r. skorzystał z możliwości wyjazdu do renomowanego Europejskiego Instytutu Telechirurgii (EITS) w Strasburgu. Nie bez znaczenia był fakt, że rok wcześniej upadł w Czechosłowacji komunizm. Można zaryzykować tezę, że była to podróż, która zaważyła na dalszym życiu Stanisława Czudka, z Francji przywiózł on bowiem do Czechosłowacji laparoskopię – nowatorską metodę mało inwazyjnej chirurgii, która prawie nie pozostawia śladów na ciele, a pacjentowi umożliwia szybkie opuszczenie szpitala. Był rok 1991, kiedy – jak sam wspomina – Udało nam się załapać światowy trend. Przez kolejne lata – konsekwentnie wdrażając w Czechach tę rewolucyjną technikę – stawał się coraz bardziej rozpoznawalny na arenie nie tylko krajowej medycyny. Otrzymywał tak wiele propozycji wyjazdów, że był zmuszony odmawiać niektórym zapraszającym go ośrodkom. Musiałbym przestać operować i już tylko podróżować. Przez te kilka lat udało się nam zrobić gigantyczny postęp – mówi. W 2004 roku końca dobiegła jego przygoda w Trzyńcu i został ordynatorem oddziału chirurgicznego Centrum Onkologicznego imienia J. G. Mendla w Nowym Jiczinie. Miało to być jego drugie wielkie dzieło, jednak nie do końca udało mu się sfinalizować podjętą tam misję. Nie odpowiadał mu sposób zarządzania placówką. Zastanawiałem się, czy warto walczyć z wiatrakami, czy nie warto energii, którą jeszcze mam, poświęcić temu, co robiłem całe życie, czyli medycynie. I wybrałem medycynę – twierdzi.

W tej dziedzinie trudno jest wymienić wszystkie osiągnięcia, którymi może się pochwalić. W 1998 r. uzyskał stopień doktora nauk medycznych, zaś w 2009 r. habilitację. Ma specjalizacje pierwszego i drugiego stopnia z chirurgii oraz specjalizację z onkochirurgii, w zakresie której zajmuje się głównie usuwaniem guzów nowotworowych wątroby i trzustki (zabiegów uchodzących za najbardziej skomplikowane w tej dziedzinie medycyny). Kształci chirurgów na Uniwersytecie Karola w Pradze, Wydziale Medycznym bratysławskiego Uniwersytetu Komenskiego w Martinie, na Wydziale Medycznym Instytutu Onkologicznego Masaryka w Brnie, na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu (którego jest absolwentem) oraz w placówce, w której odbył swój pierwszy zagraniczny staż  –Europejskim Instytucie Telechirurgii EITS w Strasburgu, gdzie do dziś jest jedynym lektorem z państw Europy postkomunistycznej. Zasiada w redakcjach czasopism medycznych: „Wiadomości Lekarskie”, „Postępy Nauk Medycznych”, „Wideochirurgia”, „Valetudinaria”, „Slovenská chirurgia” i „The Lancet Oncology”. Jest członkiem 13 specjalistycznych towarzystw naukowych, w tym m.in. Europejskiego Stowarzyszenia Chirurgów Endoskopowych (EAES), Amerykańskiego Stowarzyszenia Chirurgów Endoskopowych Przewodu Pokarmowego (SAGES), Francuskiego Stowarzyszenia Chirurgów Przewodu Pokarmowego (SFRC), Sekcji Wideochirurgii Polskiego Towarzystwa Chirurgicznego. Prowadził szereg światowych kongresów chirurgicznych, m.in. w Las Vegas, Glasgow, Londynie, Paryżu, Hongkongu, Singapurze, Lizbonie oraz wygłaszał tam wykłady. Przewodniczył kongresowi Europejskiego Stowarzyszenia Przepukliny, organizował cały szereg czesko-słowacko-polskich konferencji laparoskopowych. Jest także współzałożycielem mającej siedzibę w Brnie fundacji „Nadační fond Mladí lékaři oboru chirurgie”, od 1999 r. pomagającej młodym chirurgom w rozwoju zawodowym. W 2009 r. został wybrany lekarzem roku w plebiscycie ogłoszonym przez Związek Pacjentów Republiki Czeskiej. Od 2011 roku pracuje w spółce EuroMediCare (EMC) we Wrocławiu, do której należy największa sieć prywatnych szpitali w Polsce. Zabiegi przeprowadza tu jednak już od 20 lat, bezapelacyjnie przyczyniając się do rozwoju polskiej chirurgii poprzez wprowadzanie do niej ogólnoświatowych trendów. W lipcu 2012 r. dołączył do zespołu Kliniki Chirurgii Gastroenterologicznej i Transplantologii w elitarnym warszawskim Centralnym Szpitalu Klinicznym MSW.

Popularyzując nowoczesną chirurgię, odbył podróże do ok. 60 krajów. M.in. w roku 2008 został zaproszony do Programu Operacji Przepuklin, realizowanego w ramach pomocy udzielanej krajom trzeciego świata przez Unię Europejską. Jego zadaniem było skompletowanie zespołu czeskich specjalistów, którzy udaliby się z „misją chirurgiczną” do Ghany. Dziewięcioosobowa ekipa nie tylko prowadziła zabiegi (sam Stanisław Czudek w ciągu 10 dni zoperował siedemdziesięciu pacjentów, przeprowadzając także pierwszy w Afryce zabieg laparoskopowy!), ale także zapoznawała tamtejszych chirurgów z nowatorskimi metodami, a nawet zaprosiła wybranych szczęśliwców na staże do Republiki Czeskiej, by jeszcze lepiej poznali współczesne oblicze swojego zawodu. Niedawno udało mu się skompletować analogiczny zespół złożony z polskich specjalistów. Jedynym miejscem, do którego wybrał się w celach stricte turystycznych była Antarktyda i, chociaż zjeździł już cały świat, twierdzi, że miejscem, do którego może zawsze wracać są rodzinne Beskidy.

Podkreśla jednak, że medycyna jest dla niego dziedziną działalności numer 2. Najważniejsza jest rodzina. Stanisław Czudek jest szczęśliwym mężem i ojcem dwóch synów. Żonę Urszulę – dziś dyrektorkę szkoły podstawowej z polskim językiem nauczania w Jabłonkowie – poznał na studiach w Ołomuńcu. Para została szczęśliwym małżeństwem w 1986 r. Po tym przeniósł się do rodzinnej miejscowości małżonki – Mostów koło Jabłonkowa. Pomimo swej deklarowanej jasno niechęci do procesów rządzących polityką, angażując się w życie publiczne lokalnej społeczności wszedł na jej kruchy grunt i od 1994 r. zasiada w radzie gminy swojej miejscowości. Choć nigdy nie był członkiem żadnej partii politycznej, w 2010 r. spróbował sił w wyborach do senatu, startując z okręgu Frydek-Mistek. Na kandydata wysunęła go współrządząca w Czechach partia Věci veřejné (Sprawy Publiczne), której hasłem przewodnim była walka z korupcją, co definitywnie – po długim wahaniu – przekonało Stanisława Czudka do zaangażowania się w politykę. Wszedł do drugiej tury wyborów, jednak przegrał niewielką liczbą głosów (uzyskał ponad 48 proc.). Po tym stwierdził, że na tym jego „flirt” z „poważną” polityką się zakończy.

Gdzieś na obrzeżach działalności Stanisława Czudka znajduje się biznes, jest on bowiem wraz z braćmi – Bogusławem i Józefem – założycielem i współwłaścicielem spółki Autoservis Czudek w Gródku. Bracia się interesowali, ja tylko pomagałem – mówi skromnie. Powstała w 1996 r. firma, po nawiązaniu w 2007 r. współpracy z marką KIA, już w rok później zdobyła ogólnoczeskie nagrody zarówno w kategorii sprzedaży (wraz z partnerem biznesowym – Autosalonem Kudrna z Orłowej), jak i serwisu (samodzielnie). Jest też Stanisław Czudek współzałożycielem, prezesem i sponsorem klubu narciarskiego Ski Mosty (w którym rodzinne tradycje narciarskie z sukcesami kontynuują jego synowie – Michał i Marcin). W tym przypadku profesorem powodowała chęć propagowania wśród dzieci i młodzieży sportu jako sposobu na utrzymanie dobrej kondycji zdrowotnej. W chwili obecnej założony w 1999 r. klub jest największym klubem narciarskim w całej Republice Czeskiej!

Doc. MUDr. Stanisław Czudek, będąc obecnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych w świecie postaci czeskiej medycyny, wydaje się być najlepszym dowodem na trafność obiegowych opinii o tym, iż każdy człowiek może być kowalem własnego losu, a ciężka praca i wytrwałość przynoszą wymierne efekty. Zapytany o narodowość jednoznacznie deklaruje się jako Polak. Paradoksem jest, iż fakt ten przyjmują zarówno Czesi, jak i obywatele innych krajów Europy i świata, w samej Polsce zaś często bywa – nawet w poważnych mediach – przedstawiany jako Czech. Jestem Polakiem. Po polsku uczono mnie „Ojcze nasz”, po polsku uczono mnie pierwszych liter i słów w środowisku rodzinnym i w szkole. Prawie wszyscy Czesi wiedzą, że jestem Polakiem, cały świat wie, że jestem Polakiem mieszkającym w Czechach, a Polacy nie wiedzą, że jestem Polakiem.

Książnica Cieszyńska